Forum Forum Corny Strona Główna


Forum Corny
~Zwykłe forum dla niezwykłych ludzi~
Odpowiedz do tematu
Opowieśc by me
Nee
Admirał


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Rozumiem, że pełna dowolnośc w twórczości? Jeśli tak, to może ktoś zechce przeczytac mój fan fick związany z Harrym Potterem? Z samym chłopcem nie ma wiele wspólnego. Więc jak? ^^

"Dziecko nienawiści"

Prolog
Desz uderzał o szyby wielkiego, starego dworu. To zjawisko nadawało mu wrażenie posępnego więzienia. W tym właśnie miejscu, tej okropnej nocy wszystko się zaczęło.
- Jestem jej matką! - krzyki w dworze były straszne.
- Jeśli byłaś taką samą matką dla Taranee jak dla Amy to mogłem jej tu nie przywozić! - mężczyzna był nieubłagany.
- A więc to tak?! Myślisz że mi ją odbierzesz?! Nie dam ci jej nawet jeśli miałabym umrzeć!
- To dziwne - powiedział spokojniej - Ale jakoś oddałaś ją Dumbledorowi kiedy miała rok bo uważałaś, że ty musisz żyć a z twoją córką mogło dziać się obojętnie co tak?!
- Ty...ty sługusie mordercy!!! - kobieta całkowicie straciła nad sobą panowanie.
- Nie będziesz mnie obrażać w sprawach dotyczących Amy! - mężczyźnie „spadła” maska, pod którą zawsze się ukrywał. Na jego twarzy zalśnił smutek. - Wychowałem ją jak własną córkę i nie pozbawisz mnie możliwości spotykania się z nią! - Błyskawice jaśniały w oddali, a burza przybliżała się nieubłaganie.
- Dopóki ja tu mieszkam nie będziesz się z nią spotykać! To MOJA córka. Tylko moja! - kobieta krzyczała jeszcze głośniej. Nikt z tej dwójki nie zauważył, że na schodach siedziała jakaś postać i przysłuchiwała się tej kłótni, która trwała od kilku godzin.
- A więc co z ojcem?! - zdziwienie wzięło górę nad złością.
- Jej ojciec nie żyje! - zrozpaczona kobieta poczuła, że osuwa się na podłogę. Straciła świadomość. Mężczyzna zaczął rozglądać się wokoło bo poczuł że ktoś wpatruje się w niego intensywnie. Tylko jedna osoba wpatrywała się tak w niego.
- Amy! - podbiegł do postaci siedzącej na schodach.
- Sev, chcę wracać z tobą - wyłkała dusząc się łzami.
- Amy wiesz, że to nie możliwe - tylko jego głos zdradzał wzruszenie - Twój ojciec nie żyje, musisz z nią zostac.
- Nie pamiętam ojca i chyba nie chcę go pamietac. Naprawdę nie chcę tu zostac. Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Po 14 latach wychowywania cię zapamiętałem ten wzrok - mężczyzna uśmiechnął się co zdarzało mu się tyko sam na sam z dziewczyną, której wychowaniu poświęcił kilkanaście lat życia. - Pamiętasz jak patrzyłaś na mnie kiedy pierwszy raz widziałem cię u Dumbledora? Ja patrzyłem na ciebie ze wstrętem. Może nawet z nienawiścią?
- Co ty mówisz?
- Wiesz jakie uczucia łączyły mnie z twoją matką kiedyś- położył szczególny nacisk na słowo kiedyś.
- Tylko w ogólnych zarysach. Proszę opowiedz mi o tym. Chcę to usłyszeć od ciebie.
Mężczyzna westchnął starając przypomniec sobie szczegóły.
- Chodziłem z twoją matką do Hogwartu. Mimo to że byliśmy w tym samym domu nie znosiliśmy się, potem niechęć przeszła w przyjaźń, a potem w miłość. Ale ona wybrała twojego ojca... - jego głos załamał się. Severus Snape wyszedł z dworu zostawiając Amy przy próbie ocucenia matki.


Rozdział pierwszy
Deszcz nadal uderzał o szyby, jakby ktoś wylewał morze łez. Drzwi dworu były zamknięte, ale było słychać krzyki dochodzące z pierwszego piętra. Nie były tak przerażające jak owej nocy, kiedy wyszedł stamtąd mężczyzna w czarnej szacie starający ukryć wcześniejszy płacz.
- Glutek! Kiedy sprzątniesz w moim pokoju to zabierzesz się za pakowanie kufra. Zrozumiano?! Jeśli jakaś rzecz się nie zmieści to możesz sam się ukarać -krzyczała czarnowłosa dziewczyna. Skrzat potykając się dotarł do drzwi, które dziewczyna zamknęła z trzaskiem. „I tak się kończy mieszkanie z tobą jednym dachem przez 14 lat. Bardzo mi cię brakuje Severusie” -pomyślała ze smutkiem.
Od pamiętnej nocy kiedy to Snape zostawił Amy w dworze jej rodziny minął rok, ale dziewczyna nie traciła nadziei że Severus spotka się z nią. Amy nie mogła pokochać matki, która porzuciła ją gdy miała roczek. Ale Amy nie była zwykłym dzieckiem. Grey miała 16 lat, była średniego wzrostu szatynką o zielonych oczach. Uczęszczała do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. A jej przekleństwem było to że należała do starożytnego rodu czystej krwi. Należała w Hogwarcie do Gryffindoru choć wszyscy myśleli że trafi do Slytherinu tak jak każdy w jej rodzinie. Albo raczej każdy. Jej ukochana kuzynka-i jedyna normalna-też była w Gryffindorze na tym samym roku co Amy. Niestety w Slytherinie był Draco Malfoy, z którym rodzice postanowili ją zeswatać. Tego Amy nie lubiła najbardziej. Jak można zmuszać ludzi do małżeństwa? W dodatku z kimś takim jak Malfoy. Bywali u Malfoy’ów na obiadach w ich dworku w Wiltshire, a Amy zawsze wracała stamtąd zła na dwa światy -mugoli i czarodziejów.
Dziewczyna właśnie wybierała się na Pokątną, żeby kupić rzeczy potrzebne do szkoły. Przerwała smutne rozmyślania i pełna nadziei, że może dzisiaj spotka Severusa oznajmiła matce, że wychodzi. Ta w ogóle nie zareagowała. „Jak zwykle” -pomyślała Amy- „Ciekawe czy gdyby Sev mnie stąd zabrał też byś mnie nie widziała”.
Dziewczyna wzięła proszek Fiuu, weszła do kominka i po chwili była w Dziurawym Kotle. Rozejrzała się. Przy stoliku pod oknem siedziała jakaś czarownica pijąca z kufla, z którego się dymiło. Przy barze siedziało dwóch czarodziei rozmawiających o czymś zawzięcie. Barman wycierał jakiś kufel i gawędził z czarodziejem o imieniu Ludwik von Gufen, którego Amy poznała gdy mieszkała ze Snape’m.
Nagle poczuła, że ktoś rzuca jej się na szyję. Była to najlepsza przyjaciółka dziewczyny- Mimi.
-Cześc kochana!
-Dlaczego nie pisałaś?! Dusiłam się cały czas w tym okropnym domu z młodym Malfoy’em a ty nie pomogłaś!- powiedziała żartobliwie Amy.
-Miałam szlaban na pisanie listów, wyjeżdżanie do znajomych i w ogóle na wszystko. A co ty robiłaś z tym Malfoy’em?
-Musiałam z nim gadać wiesz, żeby poznać przyszłego męża i takie tam podobne bzdury. Nie wyjdę za niego choćbym miała uciekać Błędnym Rycerzem!
-Wiem, już to mówiłaś. Chodźmy robić zakupy.


Rozdział 2
Na Pokątnej roiło się od uczniów Hogwartu. U Madame Maklin Amy i Mimi spotkały Nevilla Longbottoma z jego srogo wyglądającą babcią, w sklepie z markowym sprzętem Quiditcha kilku członków drużyny Gryffindoru, wstąpiły do sklepu braci Weasley’ów i poszły do księgarni „Esy i Floresy”. Kilku Krukonów studiowało nowe księgi z zaklęciami, bibliotekarz spełniał życzenia klientów z prędkością światła, a jakaś czarownica wyglądająca jakby miała lekkiego świra chciała kupić sproszkowany pazur smoka i nie zważała na odpowiedzi że to księgarnia a nie apteka.
Przyjaciółki rozejrzały się po czym zaczęły szukać ksiąg potrzebnych do szkoły.
-Witaj Amy.- rozległ się zimny głos tuż za ich plecami. Amy odwróciła się i zobaczyła nikogo innego tylko przyszłego męża z ojcem.
-Dzień dobry panie Malfoy- odrzekła sucho.
-My się chyba nie znamy- Malfoy zwrócił się do Mimi.
-Mimi Lemrey.
-Ach tak. Draco opowiadał mi o panience- na jego twarzy błysnął pogardliwy uśmieszek. Mimi była mugolką, a Malfoy’owie takimi pogardzali.
-Przepraszamy ale musimy już iśc- warknęła Amy w stronę Lucjusza. Dziewczyny wyszły z księgarni i wróciły do Dziurawego Kotła. Amy w myślach pomstowała na Malfoy’ów. Doszły do Kotła i wylewnie się pożegnały. Amy wróciła do domu za pomocą proszku Fiuu, a Mimi mugolskim metrem. Przez chwilę kręcąc się w środku kominka Amy miała mdłości ale przywykła do takiego środka transportu więc to uczucie minęło tak szybko jak się pojawiło. Dziewczyna wyskoczyła z kominka i pobiegła do swojego pokoju nie zważając na matkę, z którą nie rozmawiała do końca dnia. „Muszę napisać wypracowanie dla Binns’a” pomyślała i niechętnie zabrała się do pracy. Przez kilka minut było słychać tylko skrzypienie jej pióra. Po chwili poczuła się tak zmęczona jak nigdy. Głowa opadła jej na biurko. Zasnęła.
**********
Puk. Puk. Puk. „Niech to przestanie tak robić”- myślała dziewczyna której coś brutalnie przerwało sen. Puk. Puk. Puk.
-Dobra, dobra już wstaję!- Amy otworzyła oczy i zobaczyła szarą sówkę za oknem. Otworzyła okno i wpuściła ptaka. Zwrócił ku niej nogę z przywiązanym do niej listem. Rozpoznała to pismo. Rozdarła kopertę i zaczęła czytać.
Amy!
Wybacz że nie kontaktowałem się z Tobą ale miałem ważne powody, o których nie będę Ci pisać w liście. Nie mogłem się wcześniej z Tobą spotkać i przykro mi, że zostałaś sama ze swoją matką. I jest jeszcze coś o czym muszę Ci napisać: Twoja siostra Taranee będzie uczęszczała do Hogwartu. Powiedz o tym matce ale wątpię by ją to ucieszyło. Zawsze uważała że Durmstrang jest lepszy. Nie stało się tak z jej woli. Może Cię to ucieszy: wyrzucili ją. Z jakiego powodu dowiesz się od niej.
Uważaj na siebie - Severus.
„Tak listy od Seva zawsze są takie same.” Chwyciła kawałek pergaminu i odpisała mu szybko.
Była ósma rano więc Amy uznała, że czas się dobudzić. Wzięła prysznic, ubrała się i poszła na śniadanie.
-Czemu śniadanie nie jest gotowe?- wydarła się na skrzaty co rzadko jej się zdarzało. Mimo wszystko była wrażliwa, opiekuńcza, sentymentalna i miła ale starała się to ukrywać.
-Pa...panienka wybaczy- wykrztusił najbliższy skrzat.
-Dobra dajcie sobie spokój. Sama to zrobię.- powiedziała z uśmiechem w stronę skrzatów, które niosły tacę.-Tylko powiedzcie mi gdzie moja matka.
-Matka panienki śpi.
-Ok. Idźcie już.-to mówiąc zabrała się do przygotowywania śniadania. Właśnie zastanawiała się ja dotrze na King Cross kiedy do kuchni przyszła matka. Amy opowiedziała jej o liście, a matka mówiąc szczerze nie wyglądała na zadowoloną.
-Odprowadzę cię na pociąg.
-Nie trzeba dam sobie radę.-jej ton głosu mówił jak bardzo nienawidzi matki.
-Amy...
-Mam szesnaście lat- przerwała jej Amy.
-Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale chciałam spędzić z tobą więcej czasu.
-Teraz sobie o mnie przypomniałaś?!
-Amy czy kiedyś mi wybaczysz? Musiałam tak postąpić. Zrozum, byliśmy bardzo młodzi z twoim ojcem. Nie było to dobre i wstydzę się tego. Próbowaliśmy dowiedziec się czegoś o tobie, ale Dumbledor ukrył Cię skutecznie- kobieta rozpłakała się.
-Mamo...- pierwszy raz Amy powiedziała do niej "mamo". Przytuliła łkającą kobietę. Po chwili dotarło do nie, że spóźni się na pociąg. Pożegnała się z matką i wybiegła z domu. Wezwała Błędnego Rycerza, a po chwili mknęła do Londynu.

Rozdział 3
Błędny Rycerz zatrzymał się z piskiem opon przed dworcem. Stan Shunpike, konduktor Błędnego Rycerza, który miał wielkie, odstające uszy i mnóstwo pryszczy na twarzy pomógł Amy wynieść bagaże. Po chwili dziewczyna stała przed barierką między peronami 9 i 10. Zanim przeszła uświadomiła jakiegoś pierwszaka z blond włosami uczesanymi zupełnie ja u Draco Malfoy’a jak dostać się na peron 9 i 3/4; .
Na peronie panował straszny zamęt. Sowy huczały, a rodzice żegnali się z dziećmi robiąc jeszcze większy harmider. Amy rozejrzała się i nie dostrzegłszy nikogo znajomego weszła do pociągu. Nie wiedziała, że ktoś się jej przygląda.
Amy znalazła prawie pusty przedział nie licząc jakiegoś Puchona z siódmej klasy. Weszła i wrzuciła kufer na półkę. Pociąg już wyruszał gdy Puchon zagadał do Amy.
-Znam Cię. Jesteś Gryfonką, dziewczyną Malfoy’a.- powiedział. W Amy aż się zagotowało. „Ja dziewczyną Malfoy’a?!” pomyślała.
-Nie jestem jego dziewczyną i nie znam Cię.
-Mark Lucas.
-Ja się chyba nie muszę przedstawiać? Dzięki Malfoy’owi stałam się zauważalna.- warknęła.
-Ja tylko tak słyszałem. Nie musisz się na mnie wyżywać.
-Przepraszam.-mruknęła. Nie lubiła przepraszać ani wybaczać. Wolała nosić w sercu nienawiść.
Dopiero teraz zauważyła że chłopak ma ciemne włosy i oczy. Zupełnie w jej typie.
Reszta podróży minęła im na rozmowie. Cudownej rozmowie. Amy nie wiedziała, że ktoś może być tak zabawny, miły i już po kilku godzinach opowiedziała mu swoją historię. Naturalnie nie całą. Nauczyła się od Severusa nie mówić całej prawdy o sobie. „Ale on jest taki słodki”- myślała. Im bliżej byli celu, niebo za oknem zdawało się być coraz czarniejsze. Wtedy drzwi przedziału rozsunęły się gwałtownie. Stanął w nich Draco Malfoy ze swoimi gorylami.
-Te, co tu robisz z moją dziewczyną?!- zapytał Malfoy.
-To nie jest twoja dziewczyna.- odpowiedział za Amy Mark.
-Nie? Zaraz zobaczymy.- to mówiąc wyjął różdżkę. To było za wiele dla Amy. Wstała z wielką zwinnością i stanęła przed Malfoy’em.
-Odłóż ten badyl i wynocha.- warknęła do Dracka.
-Policzę się z tobą później- powiedział do Marka.-Idziemy- to do goryli.
-Wow. To było niezłe. Jesteś chyba jedyną osobą która ma wpływ na tego pyszałka.
*********************
Niebo było czarne i padał deszcz gdy uczniowie opuszczali pociąg. Amy pożegnała się z Markiem i zaczęła szukać Mimi, której nie widziała na peronie ani w pociągu. Nie znalazła jej dlatego ruszyła ku powozom zaprzężonym w niewidzialne konie. Zajęła jeden z powozów gdy podszedł do niej Mark z kolegami- Ernim Macmillanem i Justynem Finch-Fletchleyem.
-Możemy?- spytał Mark. Zawsze był dobrze wychowany więc może dlatego kochała się w nim większość dziewczyn.
-Jasne-odpowiedziała Amy. Zawsze była odważna ale w obecności Marka bardzo się peszyła. „Boże jaki on jest przystojny!” myśl ta błąkała się Amy od chwili wyjścia z pociągu.
Dojechali pod wielkie wrota Hogwartu. Gdy weszli zauważyli jeszcze przestraszonych pierwszaków, a po wejściu do Wielkiej Sali rozdzielili się. Dziewczyna nie dojrzała nikogo znajomego więc siadła sama przy stole Gryfonów i czekała na rozpoczęcie Ceremonii Przydziału. Po chwili weszła profesor McGonagall prowadząc pierwszorocznych. Po piosence Tiary i po krótkim wyjaśnieniu zaczęła się ceremonia.
-Aleks Bandorr.- Prof. McGonagall wyczytała chłopca o fioletowych(!)oczach. Dziecko usiadło na stołku. Chwila napięcia i...
-Ravenclaw.- krzyknęła na całą salę Tiara.
-Amanda Clanford.- „Szybciej, szybciej” myślała Amy. Dziewczyna trafiła do Gryffindoru. Kolejka zmniejszała się powoli. Nagle prof. McGonagall wyczytała chłopaka którego Amy uświadomiła przed barierką na peron 9 i 3/4.
-Kevin Randal.- Ledwie tiara dotknęła jego głowy krzyknęła „Slytcherin”! „Ja pierdole! To musi być kuzyn Malfoya i mój!”- Amy zrobiło się słabo gdy tylko o tym pomyślała. Ceremonia Przydziału dobiegała końca. Gdy uczniowie najedli się i napili poszli do swoich domów. Amy zmęczona dotarła do dormitorium rzuciła się na łóżko i po kilku minutach było słychac tylko jej chrapanie.


Rozdział 4
Dormitorium było zalane promieniami wschodzącego słońca. Sowy latały nad zamkiem, a on sam wydawał się być pogrążony w głębokim śnie. Tylko 3 osoby nie spały.
-Mówię Ci, że to niemożliwe.-szepnęła dziewczyna do swojego także nie śpiącego kolegi.
-Musimy zrobić to tak żeby nie zauważyli-mruknął chłopak.
-Wlać do soku dyniowego eliksir o tak silnym zapachu, że przebija skunksa niepostrzeżenie?! Ty chyba oszalałeś!
-Pozostawię to bez komentarza. Wracajmy zanim ktoś zobaczy, że tu byliśmy-powiedział chłopak. Nie wiedzieli jednak, że ktoś przypadkowo usłyszał o czym rozmawiali. Mark Lucas pobiegł do pokoju wspólnego Huffelpuffu.
**********************
W Gryffindorze w dormitorium dziewcząt z szóstego roku nie spała tylko Amy. Myślała o tym co mogło się stać z Lucy i Mimi. Były jej najlepszymi przyjaciółkami więc mogły jej o wszystkim powiedzieć. Bowiem Lucy i Mimi nie było od wczorajszej uczty. Nadal nad tym rozmyślając Amy wzięła prysznic, włożyła szatę i poszła na śniadanie.
Uczniowie gromadnie opuszczali Wielką Salę. Przed wyjściem Gryfonka patrzyła na zegarek. Była dokładnie pora schodzenia uczniów na śniadanie. Nieco zdziwiona siadła na swoim miejscu przy stole. Właśnie zabierała się do zjedzenia grzanki, kiedy do stołu podszedł Draco o dziwo bez swoich goryli.
-Możemy porozmawiać-spytał Amy.
-Od kiedy jesteś taki wychowany? Nie widzisz że jem? To nie może poczekać?
-Wydaje mi się że nie.
-Ok. Zrobię to tylko dlatego że pięknie poprosiłeś.- dziewczyna wzięła grzankę i wyszła z Mafoyem z Wielkiej Sali.
-No to co to za sprawa na którą nie można było czekać?- mimo wszystko Amy była dzisiaj w dobrym humorze.
-Bo ja...ja cię prze..przepraszam za moje zachowanie w pociągu.- „On mnie przeprasza?! On?! No ale w końcu to dobrze nie?”
-A...dzięki.- nic innego nie przyszło jej do głowy.
-I jeszcze coś.- bardzo się zmieszał- Czy ty...czy zostaniesz moją dziewczyną? -wydusił w końcu z siebie. Wszyscy-uczniowie, nauczyciele, duchy- wszyscy którzy byli w zasięgu jego głosu ucichli i zatrzymali się. Oboje to spostrzegli, a Malfoy zrobił się jeszcze bardziej zmieszany.
-A...eee...Draco...-zaczęła niepewnie Amy. W tym samym czasie poczuła jakiś dziwny ból w okolicach żołądka i zawrót głowy, który natychmiast ustąpił.- Tak Draco.- powiedziała pewnie-zostanę twoją dziewczyną.- I uśmiechnęła się, a Draco do niej. Wszyscy ogłupieli. Akurat z Wielkiej Sali wychodził Mark. Zobaczył co spowodowało to zamieszanie i natychmiast pobiegł do dormitorium.
*************
Mark spędził w zamkniętym dormitorium cały dzień. Już zrozumiał o czym była rozmowa która podsłuchał wczesnym rankiem. Ale nie mógł uwierzyć, że eliksir zadziałał tak szybko. Wiedział co to za eliksir. Kiedyś już widział jego skutki. A raczej był skutkiem działania tego eliksiru. Niewiele osób wie że istnieje coś takiego. Nazywany jest Eliksirem Zauroczenia. Pozwala człowiekowi który go uwarzył na kontrolowanie miłości dwóch ludzi. Właśnie tak kontrolowani byli rodzice Marka Lucasa. A on sam nie mógł uwierzyć, że to spotkało Amy. Tak podobała mu się. Według niego była tajemnicza i pewna siebie. Lubił ją, dlatego nie mógł pozwolić by spotkało ją coś takiego. Zastanawiał się czy powiedzieć o tym komuś, np. dyrektorowi. Jednak siedział w dormitorium cały dzień i nie podjął decyzji. Postanowił poczekać jeszcze jeden dzień.

Rozdział piąty-Pechowa wizja

Pomieszczenie było małe i obskurne. W środku unosił się zapach zgnilizny. Niektórym jednak to nie przeszkadzało...
-Panie te głupie dzieciaki to zrobiły.- zapiszczał jakiś głos należący do niskiego mężczyzny.
-Dobrze. Bardzo dobrze.- odpowiedział drugi głos. Był wysoki i zimny.
-Panie czy one wiedzą co zrobiły?
-Nie.- rzekł i wybuchł zimnym śmiechem. W tym samym czasie w Hogwarcie chłopak o imieniu Harry Potter obudził się zlany potem.” Znowu wizja”- pomyślał i starał się zasnąć. Nie udało mu się to, a z racji, że była godzina szósta, zrobił co należało i zszedł do pokoju wspólnego. Nie wiedział, że owa wizja miała związek z czymś co dzieje się w Hogwarcie.
****************
-Wstawaj mała!
-Idź sobie...
-O nie!- krzyknęła dziewczyna i odkryła kołdrę. Leżąca i pół śpiąca Amy spadła z łóżka.
-Wygrałyśmy!- W dormitorium było jeszcze ciemno. Dwie dziewczyny walczyły z Amy, która nie mogła wstać z łóżka. Nie, że nie mogła. Chciała spać.
-Marsz do łazienki wziąć prysznic!- Amy wzięła czyste ubranie i poszła się umyć.
Gdy wyszła, już całkowicie rozbudzona rozejrzała się po dormitorium. Było puste. Wiedziała do kogo należały głosy, które wyrwały ją ze snu. „A tak w ogóle to co mi się śniło?”- pomyślała i zeszła do pokoju wspólnego.
-No nareszcie wyszłaś! Bierz książki, zaraz zaczynają się zajęcia.- powiedziała do Amy Lucy.
-Gdzie wczoraj byłyście? Żadnej wiadomości, nic. Myślałam, że się przyjaźnimy!- wybuchła Amy tak, że w całym pokoju zrobiło się cicho.
-Ej, Grey! Mało Ci, że zrobiłaś zamieszanie wczoraj w Wielkiej Sali?!- krzyknął do niej ktoś z kąta pokoju. Spojrzała w tym kierunku i zobaczyła Rona Wesley’a. Piegowaty rudzielec patrzył na nią jak na coś obrzydliwego. No tak. Dziewczyna nie wiedziała co w nią wtedy wstąpiło. Zgodziła się chodzić z Malfoyem, a podoba jej się Mark. „Czemu ja jestem dziewczyną?!”- pomyślała Amy i nic nie mówiąc wyszła z pokoju wspólnego. Za nią pobiegły Lucy i Mimi.
-Ej, coś się stało?- spytała ostrożnie Lucy.
-Nic się nie stało. Ale mogłybyście powiedzieć mi czemu nie było was w pociągu i na uczcie.- odpowiedziała Amy spokojnie, przepychając się przez tłum trzeciorocznych. Lucy spojrzała na Mimi, która powiedziała:
-Wczoraj zamordowali moich rodziców. Akurat wtedy byłam spotkać się z Lucy. Odprowadziła mnie i wtedy zobaczyłyśmy nad moim domem- zamilkła na chwilę, widocznie mówienie o tym sprawiało jej ból- Czarny Znak.- Amy nie wiedziała co powiedzieć.
-A mnie nie było, bo poprosiłam rodziców, by Mimi zamieszkała z nami. Wszystko poszło dobrze, tylko ja i moi rodzice zostaliśmy wydziedziczeni.
-Co?- Amy przeżyła podwójny szok.- Mimi tak mi przykro, czuję się okropnie.
-Możemy o tym nie mówić?- spytała w/w. Doszły do klasy historii magii, gdy zabrzmiał dzwonek. Weszły do klasy i zaczęły „odpływać” w świat sennych marzeń.
*******************
W Wielkiej Sali na obiedzie(Boże, jak ten czas szybko leci- dop. Autorki) było pełno uczniów. Mark siedział samotnie przy stole Puchonów. Cały czas myślał o tym co stało się wczoraj. Przy stole Gryfonów Potter opowiadał przyjaciołom o wizji. Niechcący Mimi podsłuchała o czym mówią i oczywiście powiedziała o tym przyjaciółkom. Amy nie wykazała entuzjazmu po usłyszeniu nowiny, ale Lucy bardzo to zaciekawiło.
-Idziecie do wspólnego?- spytała w/w.
-Chyba tak. A co nie idziesz?- powiedziała Mimi.
-Muszę coś załatwić.- odpowiedziała Lucy i odbiegła w kierunku Wieży Północnej. Mimi i Amy poszły do pokoju wspólnego nie zatrzymane przez nikogo.
Lucy dobiegła w bliżej nie określoną część zamku. Przechodziła tamtędy grupa Puchonów.
-Mark możemy porozmawiać?- spytała ignorując złośliwe uwagi kolegów chłopaka.
-Jasne- odparł. Lucy opowiedziała mu o wizji Pottera. A ponieważ przyjaźniła się z nim od pierwszej klasy wiedziała, że odkąd dowiedział się o kontrolowaniu jego rodziców fascynował się czarną magią i eliksirami. Chłopak okazał zdziwienie, ale powiedział, że to na pewno nic złego. Gdy Lucy odeszła, podjął już decyzję. Powie o swoich podejrzeniach Dumbledorowi.


Rozdział szósty-Decyzja Dumbledora

Mark pędził korytarzami, aż dobiegł do chimery przed gabinetem dyrektora. Nie znał hasła więc strzelał. Po kilku nieudanych próbach trafił („Mus czekoladowy”) i wszedł po schodach. Zapukał i po usłyszeniu odpowiedzi wszedł.
-Dzień dobry panie dyrektorze. Chciałem...-umilkł w połowie zdania. Na krześle przed biurkiem siedział Potter.
-Witaj Mark. Harry już wychodzi.- Potter podniósł się z krzesła i szybko wyszedł.
-Panie dyrektorze, mam pewne podejrzenia co do zachowania pana Malfoya i panny Grey.
-A więc mów. Proszę.-wskazał na krzesło.
Mark opowiedział dyrektorowi wszystko co wiedział, najdokładniej jak potrafił. Dumbledor zmartwił się nieco, ale oznajmił, że zajmie się tą sprawą.
Chłopak, nieco uspokojony wyszedł z gabinetu i skierował się do pokoju wspólnego Huffelpufu. Po drodze mijał Amy, która szła za rękę z Malfoy'em. Aż się w nim kotłowało. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł jeszcze ciepło w sercu. Spojrzał na Amy, a ona na niego i na moment oprzytomniała.
-Spotkamy się w Hogsmeade. Jutro. Pod trzma miotłami.-szepnęła i poszła dalej z Malfoyem.
-Dobrze.-odpowiedział do siebie i spojrzał z nienawiścią za oddalającym się Draconem.
----------------------------------
"W dniu wyzwolenia spojrzysz na niego inaczej, a Twoje serce przestanie bić."
---------------------------------
Nazajutrz, wciąż pod działaniem zaklęcia, Amy obudziła się w złym humorze. Za to pogoda była piękna. Był już grudzień i cały zamek pokryła gruba warstwa śniegu. Wszystko wyglądało bajecznie. W zamku odbywało się już sprzątanie na Święta Bożego Narodzenia. Nauczyciele przystrajali zamek czym się dało. Właśnie dzisiaj była ostatnia "wycieczka" do Hogsmeade przed świętami. Amy odeszła od okna i przeprowadziła poranną toaletę. Pomalowała się i zeszła do Wielkiej Sali na małe co nie co. Mijała po drodze okno. Wyjrzała przez nie. Na zewnątrz tańczyły wesoło w powietrzu płatki śniegu. Mimo iż była zima, słońce świeciło bardzo mocno, roztapiając ubity śnieg. Prawie wszyscy uczniowie szli teraz do wioski. Oprócz tych ze szlabanami naturalnie. Amy odeszła od okna. Na korytarzu nie było już nikogo. Zakręcilo jej się w głowie. Poczuła mdłości, musiała się oprzeć. Zobaczyła mgłę i zemdlała. Po chwili się ocknęła się. Nad nią pochylał się Malfoy.
-Nic ci...
-Spadaj Malfoy! Śpieszę się- wrzasnęła i pobiegła sprintem na dwór. Oczywiście nie byłaby sobą gdyby nie zrobiła czegoś złego. Gdy zbiegała ze schodów, potknęła się tak niefortunnie, że byłaby się zabiła. Ale wpadła w ramiona...Severusa Snape'a.
Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.
-Grey, o 8 w moim gabinecie.
-Tak Sev...profesorze-odpowiedziała z powagą i poszła w swoją stronę.
"Severusie, nareszcie! Nareszcie Cię widzę!" W tej samej chwili zobaczyła, że idzie za nią Malfoy. Przyspieszyła kroku. On zrobił to samo. Wściekła, zaczęła biec. Śnieżynki wirowały wokół jej czarnych włosów. Wiatr szumiał jej w uszach, a policzki zabarwiły się na czerwono. Stanęła. Wyglądała bajecznie. Jak królewna Śnieżka, jak Królowa Elfów, jak...
-Amy!- Malfoy złapał ją wpół.
-Ty rozwydrzony maminsynku! Odczep się ode mnie!- eliksir przestał działać. Ale na krótko.
-Amy, kocham Cię...-chłopak nie dawał za wygraną. Puścił ją, w nadziei, że ona odpowie ty samym. Przeliczył się. Amy spoliczkowała go. Nagle Draco, jakby obudzil się z długiego snu. Eliksir przestał działać także na nim.
-Co się...aaaa! Moja głowa...
Amy odeszła. Czuła, że jest wolna. Po prostu tak czuła. Ale nie wiedziała dlaczego.
Pogrążona w dość wesołych rozmyślaniach, podążyła ku "Trzem miotłom".
Przy stoliku, w rogu siedział już Mark.
-Cześć, Amy-uśmiechnął się do dziewczyny- Napijesz się czegoś? Kremowego piwa?
-Cześć. Poproszę.
Gdy Mark wrócił, zaczęli rozmawiać. Ale nie o rzeczch poważnych. Rozmawiali jak starzy, dobrzy przyjaciele. Nic nie mogło zniszczyć ich szczęścia.

Nadszedł styczeń. Ziemię wciąż przykrywała gruba warstwa śniegu. Powodowało to głębokie depresje połowy Hogwartu. Pierwszoroczniacy cieszyli się za to jak dzieci. Nawet w wieży Gryffindoru było słychac ich wesołe śmiech, gdy rzucali się śnieżkami w ostatnie dni wolne od nauki.
-Amy słyszysz? Mówię do ciebie!- dziewczyna otrząsnęła się z zamyślenia. Przypomniało jej się, jak wyciągała zimą Severusa, żeby się z nią pobawił. Od spotkania z Markiem minął miesiąc. Zobaczyła się ze Snape'm podczas szlabanu, nauka nie sparawiała jej trudności. Cud, miód i orzeszki.
-Hmm...?- niezbyt zorientowana w czasie i miejscu dziewczyna wydała bliżej nie określony odgłos.
-Pytałam czy zamierzasz spotkac się jeszcze z Markiem.- mruknęła niezadowolona Mimi.
-Tak, chyba tak.
-Amy, cała szkoła chuczy od plotek. Podobno chodzisz z Malfoy'em!
-Nie nie chodzę. Chociaż sama nie wiem...może tak, a może nie?
-Nienawidzę kiedy się tak zachowujesz. Nie da się z tobą normalnie porozmawiac.- ale w duchu Mimi uśmiechnęła się do siebie. Amy i ona były jak siostry. Przyjaciółki na zawsze.
-Ekhem, przeszkadzam?- w tym miejscu blondynka o zwariowanym spojrzeniu niebieskich oczu zwaliła się całym ciężarem swojego kruchego ciała na Amy.
-Ała!- krzyknęła ofiara i zaczęła się śmiac. Mimi pomyślała, że gdyby nie Lucy, nie miałaby domu, przyjaciół. Zrozumiała, że jej przyjaciółką jest także Lucy.
-Co z Markiem? Co z Malfoy'em? Co...
-Spokojnie! Nie tak szybko. Moje odpowiedzi to: może się spotkamy jeszcze, nic.- szczerze mówiąc Amy już trochę zmęczyły pytania tego typu.- Tak na marginesie- Taranee przyjmują do Hogwartu.
Lucy odskoczyła jak oparzona.
-Przyjmują ją?! Jak to? Nie powinna chodzic do Durmstrangu?
-Nie, Sev napisał, że ją wyrzucili.
-Przepraszam, ale to chyba nie jest nasz jedyny problem.- dziewczęta spojrzały na Mimi zdziwione.- Dalej, do dormitorium! Z naszej Amy trzeba zrobic bustwo. Nie może się tak pokazac Markowi.
Po wielu krzykach i narzekaniach przed Lucy i Mimi stanęła niesamowita dziewczyna. Miała długie, czarne włosy lekko poskręcane na końcach. Rzęsy wydłużone za pomocą bardzo użytecznego zaklęcia (przynajmniej wg. Mimi). Miała na sobie mugolskie ubrania. Bieliźniany top (Lucy chyba na zawsze pozostanie blizna od ataku paznokci wściekłej Amy) i zwykłe jeansy. Przy każdym jej ruchu włosy ruszały się razem z nią. Wyglądała niebiańsko.
-A teraz marsz znaleśc Marka. O tej porze powinien byc w bibliotece. No co?- odparła na zdziwione miny dziewczyn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nee dnia Pią 21:40, 20 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katey
Pirate!


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

No dobrze. XD
Pierwsze co mnie uderzyło. Powtarzasz ciągle: dwór, dworze, dworu...
I nie robisz SPACJI POMIĘDZY MYŚLNIKAMI. Każdemu to powtarzam, ale to jak uderzanie grochem o ścianę. I brakuje paru przecinków. I trochę za dużo tych wykrzykników. Hihi. (:

Prolog
Desz uderzał o szyby wielkiego, starego dworu. To zjawisko nadawało dworowi wrażenie posępnego więzienia. W tym właśnie dworze, tej okropnej nocy wszystko się zaczęło.
-Jestem jej matką!- krzyki w dworze były straszne.

Desz uderzał o szyby wielkiego, starego dworu. To zjawisko nadawało mu wrażenie posępnego więzienia. To właśnie tutaj podczas tej okropnej nocy wszystko się zaczęło.
- Jestem jej matką! - krzyki, które można było tam usłyszeć były straszne.

-Wiesz jakie uczucia łączyły mnie z twoją matką kiedyś- położył szczególny nacisk na słowo kiedyś.

- Wiesz jakie uczucia łączyły mnie kiedyś z twoją matką - położył szczególny nacisk na słowo ksiedyś.



Rozdział I
Drzwi dworu były zamknięte ale było słychać krzyki dochodzące z pierwszego piętra. Nie były tak przerażające jak owej nocy, kiedy z dworu wyszedł mężczyzna w czarnej szacie starający ukryć wcześniejszy płacz.

Drzwi dworu były zamknięte ale było słychać krzyki dochodzące z pierwszego piętra. Nie były tak przerażające jak owej nocy, kiedy to wyszedł stamtąd mężczyzna w czarnej szacie starający ukryć wcześniejszy płacz.
- Glutek! Kiedy sprzątniesz w moim pokoju to zabierzesz się za pakowanie kufra. Zrozumiano?! Jeśli jakaś rzecz się nie zmieści to możesz sam się ukarać -krzyczała czarnowłosa dziewczyna.

Raczej "zawołała".
A jej przekleństwem było to że należała do starożytnego rodu czystej krwi. Należała w Hogwarcie do Gryffindoru choć wszyscy myśleli że trafi do Slytherinu tak jak każdy w jej rodzinie.

Należeć to można do klubu, a nie rodu. A przed "że" stawiamy przecinek!
O, i znów powtórzenie.


Rodział II
Przepraszamy ale musimy już iśc.

Przepraszamy, ale musimy już iść.
Dziewczyna wyskoczyła z kominka i pobiegła do swojego pokoju nie zważając na matkę, z którą nie rozmawiała do końca dnia.

Ciągle ktoś na coś niezważa. A to ona na matkę, a to czarownica nie zważa na to, że to księgarnia, a nie apteka. Opanuj się.
Dziewczyna wyskoczyła z kominka i pobiegła do swojego pokoju nie zwracając uwagi na matkę, z którą nie rozmawiała już do końca dnia.
Próbowaliśmy dowiedziec się czegoś o tobie, ale Dumbledor ukrył Cię skutecznie.

Dumbledor jest tu czarnym charakterem? (:


Dalej czytać mi się nie chce, trochę znudziło mnie to co dotychczas przeczytałam. Może jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nee
Admirał


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Dzięki za krytykę ^^
Korektę robiłam kilkanaście razy, ale tego co napisałaś nie zauważyłam. Ja ogólnie dziecko beztalencia jestem. Ale mówi się trudno i płynie się dalej xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katey
Pirate!


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Oh, nie ma za co, ale to jeszcze nie koniec. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nee
Admirał


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Och nie! Ratunku!
To zakrawa na przemoc forumową xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelia
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 1532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z bajki

Nee,masz może dopisaną dalszą część fan ficka? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nee
Admirał


Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Nie, zawiesiłam to. Zresztą nie było najlepsze ^^"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Opowieśc by me
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu