Forum Forum Corny Strona Główna


Forum Corny
~Zwykłe forum dla niezwykłych ludzi~
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Podróż przez góry
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10



Do Rity, Biren Gii

Minęło jedenaście dni odkąd wyruszyliście z Virgo. Było późne popołudnie. Dotkliwie dokuczał wam chłód i ziąb jesiennego powietrza. Zaczynała się wasza podróż przez góry. Na koniach mogły jechać jedynie ranne osoby, co i tak sprawiało dużo problemów ponieważ nie obyło się bez przytrzymywania by nie spadały i ciągłych potknięć zwierząt. Mieliście ze sobą pięć koni. Samo wspinanie się po dość stromych i wąskich ścieżkach nie było aż takim problemem. Nie jadąc konno, wszystko co mieliście przytroczyliście do juków.

Bez większych problemów podróżowaliście przez pięć dni. monotonny krajobraz i wilgoć dawały wam się we znaki. Czasami któryś z was siadał na ziemi nie chcąc iść dalej. Skały, strome ścieżki, gęsta mgła, ciężkie powietrze... zdawałoby się jakbyście byli w jakimś potwornym labiryncie. Szliście za Emrickiem, który starał się ustalać kierunki starym lekko przerdzewiałym kompasem. Mapa zrobiła się niebezpiecznie podatna na uszkodzenia przez deszcze i mżawki. Gdzieniegdzie nazwy i opisy pozamazywały się. Rankami wyruszaliście. W południe urządzaliście postoje sprawdzając stan rannych i starając się zaspokoić głód koszmarnie niedobrymi "suchymi" racjami, na których co kęs pojawiała się pleśń. Bardzo późnym popołudniem kryliście się w niemalże zupełnie płytkich jaskiniach tylko po to by się przespać i uchronić przed deszczem który siąpił nieustannie. Nocą zmienialiście warty pomijając Ritę i Gię które słabły z dnia na dzień. Przez mokre otocznie ich rany w ogóle nie chciały krzepnąć. Ubywało im krwi... oraz więcej... i więcej...

Trzeciego dnia na nocnej zmianie Emricka.. coś porwało konia Sigera. Tej nocy nie spaliście. Czuliście zapach stęchlizny... słyszeliście odgłosy rozszarpywania zwierzęcia i jakieś dziwne mlaski. Robiło wam się słabo i niedobrze jednak wiedzieliście, że podróż w tym momencie nie miałaby sensu. Emrick zapalił jakimś urokiem dwie pochodnie... gdy słyszeliście jakiekolwiek odgłosy wychylaliście się z jaskini machając pochodnią by odstraszyć to coś co czaiło się w pobliżu koni... to była długa noc.

Czwarty dzień był dla was koszmarny. Byliście potwornie zmęczeni. Co jakiś czas Emrick dotykał któregoś z was, a wtenczas robiło wam się dużo cieplej. Było jednak widać że mężczyzna ma coraz mniej sił. Nie robiliście przerwy na posiłek w południe. Skończyliście podróż wcześniej. Tego dnia schodziliście już powoli w dół. Spokojna noc dodała wam otuchy. Piątego dnia wyjechaliście z gór. Jechaliście długo wśród iglastych drzew... nie podróżowaliście traktem. Wciąż szliście z góry w dół... widać z tej strony góry kończą się dużo łagodniej. Pod koniec wędrówki usiedliście przy ognisku. Po raz pierwszy od wielu dni nie padało. Gia i Rita śmiały się chwilę z wami przy ogniu opowiadając zabawne historie z dotychczasowego życia. Mieliście nadzieje, że już teraz będzie o wiele łatwiej. Zasypialiście ze stosunkowo dobrymi nastrojami. Rankiem szóstego dnia Biren znalazł leśny strumień. Cieszyliście się jak dzieci. Krzycząc, śpiewając i wbiegając do wody. Zmyliście z siebie ślady krwi, błota i stęchłego zapachu. Emrick opatrzył Ritę i Gię. Mimo że wasze ubrania były przemoczone czuliście się bardzo dobrze. Tego dnia teren stawał się coraz bardziej płaski... około południa wyszliście na zielone od niskiej trawy, niewielkie pola, na których skraju po lewej stronie stało kilka drewnianych chałup ze słomianą strzechą. Przed wami w oddali zamajaczyła wielka brama i kamienny mur. Przyśpieszyliście.

Rita --> Przez całą podróż bardzo zżyłaś się z resztą. Nawet ten marudni i denerwujący Biren kilka razy pomógł Ci w chwilach słabości, co skutkowało tym, że sama ze dwa razy z nim rozmawiałaś. Opowiadał Ci troszeczkę o Gii i o tym jak uczył się walczyć. Niewiele ale jak na takiego małomównego elfa to i tak było dużo. Większość czasu spędzałaś przy Sigerze. Pomagał Ci się przemieszczać i pilnował byś nie spadła z konia. Przy was ani razu nie założył kaptura. Odniosłaś wrażenie, że dla niego podróż nie jest tak ciężka jak dla reszty. Był w dobrym humorze... był tylko jeden moment w którym prawie zwątpił. Gdy stracił swojego siwka, którego tak długo trenował. Ubolewał nad tym, że nie ma jak zdobyć nowego konia, że nie chce nowego... bo nie ma kiedy uczyć starszego konia tylu komend, a na źrebaka trzeba mieć stałe miejsce chociaż przez dwa miesiące.

Biren --> Podróż wykończała Cię nerwowo. Nie dokuczał Ci głód i deszcz. Bałeś się o Gię... nie wiedziałeś jak jej pomóc. Widziałeś, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Traciła siły i stawała się coraz bardziej blada. Miałeś wrażenie jakby stawała się jeszcze delikatniejsza i jaśniejsza... kilka razy Ci się śniło, że robi się aż przeźroczysta.. jak duch. Był taki dzień w którym sam zacząłeś rozmawiać z Ritą. Trochę się z nią pośmiałeś i poopowiadałeś jej to co uważałeś za możliwe do ujawnienia. Powoli dochodziłeś do wniosku przez te kilka dni, że te osoby z którymi podróżujesz stają się dla Ciebie ważne. Sam pocieszałeś mrocznego elfa, którym straszyli Cię rodzice jak byłeś młody. Sam zauważyłeś, co Cię bardzo zdziwiło, że pod tą czarną skórą jest podobny do Ciebie. Że ma jakieś odczucia i lęki. Nie jest potworem z bajek.

Dalej w temacie miasta...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Podróż przez góry
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi