Kanały

W mieście jest kilka zejść do ścieków i kanałów miasta Virgo jednak każde z nich zabezpieczone jest żelaznymi kratami.

Ścieki i kanały to zbiorowisko zbirów, brudu i najróżniejszych nieprzyjemnych istot, które czają się ukryte w ciemnych, przegniłych korytarzach. Raz po raz słychać plusk wody lub bulgot wydobywający się gdzieś z wnętrza.

Dookoła Ciebie było dość ciemno i brudno. Szedłeś murowaną dróżką tuż obok ściekowej rzeczki, która chlupała niemiłosiernie wydając przy tym niesamowity smród. Co jakiś czas mijałeś w górze włazy i kraty deszczowe. Widziałeś już nieco jaśniejsze niebo.

Za jakimś czwartym włazem w końcu znalazłeś właz z drabinką, ale obok, tuż obok było coś dziwnego. Czarny korytarz do, którego nie wpływała rzeczka. O dziwo nie widziałeś w nim prawie nic. Było tam ciemno i zadziwiająco...

Cicho?

Ostroznie zajrzal w ciemnosc. Rozejrzal sie po raz kolejny, spojrzal na niebo i bardzo ostroznie wszedl w korytarz. Miecz trzymal w dloni... Posuwal sie powoli....

Szedłeś dość długo. Powoli ogarniało Cię dziwne uczucie niepokoju. Miałeś wrażenie, że odszedłeś za daleko, ale gdy spojrzałeś w tył zobaczyłeś tę samą czerń co z przodu.

Po pewnym czasie na ścianach w dość dużych odstępach pojawiały się dziwne znaki. Były jaśniejsze, jakby emanowały lekkim światłem. Nagle uderzyłeś się o coś w głowę. Przed Tobą była ściana, ale uderzenie miało metaliczny pogłos, jakby było coś tam jeszcze.

Zatrzymal sie zdezorientowany.. Obadal sciane ktora go zatrzymala.. Nastepnie uwazniej przyjrzal sie minietym znakom...

Znaki były jakimiś dziwnymi symbolami choć przez chwilę wydawało Ci się, że co jakiś czas powtarza się znak, który nie raz zauważyłeś na ramieniu Gii. Symbol, z którego nie była dumna i nie znosiła jak zwracałeś na niego uwagę.

Na ścianie była żelazna drabina w którą musiałeś uderzyć. Najprawdopodobniej przez to, że jesteś wysoki.

Jeszcze kilka razy popatrzyl na znaki.. z roznych stron.. probowal cos wyczytac, wynalezc jakis sens..

Po dluzszym czasie wrocil do drabinki i ostroznie zaczal sie wspinac...

Nie wspinałeś się długość. Szybko nad Tobą pojawiła się najprawdopodobniej drewniana klapa, obita jakimś ciężkim metalem. Gdy ją dotknąłeś wyczułeś palcami, że coś jest na niej wyryte. Możliwe, że to samo co na ścianach.

Ustawil na drabince tak by nie spasc i palcami obu rak badal nierownosci na klapie...

Nierówności jak nierówności, może były jakimś pismem, może były do odczytania, ale dla kogoś niewidomego czy wtajemniczonego. Nagle zorientowałeś się, że kamyk na szyi zrobił się ciepły i lekko drży.

Drzenie kamyka odwrocilo jego uwage od powierzchni nad glowa.. Klucz?.. Zobaczmy
Zdjal go z szyi i zblizyl go do klapy...

Znaki na kamieniu i na klapie rozjarzyły się bardzo jasnym światłem wydając przy tym dziwny syczący dźwięk. Odruchowo zakryłeś oczy o mały włos nie spadając w dół. Gdy opuściłeś rękę z kamieniem klapa wyglądała tak samo...

Aa... nie po oczach - mruknal groznie pod adresem symboli...

Zlapal sie drabinki jedna reka, a druga pchnal powoli klape...

Klapa otworzyła się bez najmniejszego zgrzytu. Była dziwnie lekka. Na całe szczęście otwierała się tylko do pionu przez co nie uderzyła z hukiem o ziemię.

Wyszedłeś do dużego pomieszczenia. Było tu chłodno, a w powietrzu unosiła się wilgoć. Na ścianach były bardzo rzadko rozstawione pochodnie dające trupie światło o lekko zielonkawym odcieniu. Wszystko dookoła było zbudowane z ciemnego kamienia. Pomieszczenie miało kształt podłużnego prostokąta. Na samym jego końcu były drewniane "ubogie" drzwi.

Za Tobą na ścianie był ogromny symbol... taki jaki Gia miała na ramieniu. Był wyryty w kamieniach czymś wyjątkowo twardym.

Zdjal miecz z plecow.. rozejrzal sie.. Wpatrzyl sie w symbol Oj Gia.. w co Ty sie wpakowalas...?
Powoli przemieszczal sie do drzwi nasluchujac wszelkich odglosow otoczenia... Gdy znajdowal sie w swietle pochodni zeknal na podloge w poszukiwaniu cienia.. albo cieni...

Podszedl do drzwi..