Forum Forum Corny Strona Główna


Forum Corny
~Zwykłe forum dla niezwykłych ludzi~
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Uśmiechnęła się... przecież wiesz, że jestem. Nie jestem zmęczona. Konno mogę jeździć cały czas. Wyszczerzyła zęby.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Wiec ruszamy? Dobrze by bylo jednak nie ryzykowac.. Jeszcze jestesmy blisko miasta.. A straznicy moga byc uparci. Zwlaszcza, ze dwoch niepotrzebnie zginelo - spojrzal na elfke z lekkim wyrzutem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Spojrzała na niego ze średnio miłym wyrazem twarzy. Złożyła koc i założyła na Wilgę siodło. Z trudem i zgrzytaniem zębów podciągnęła mu popręg i wskoczyła na jego grzbiet. Zerknęłą na elfa... Jeszcze nie przywykłeś do głupich i niepotrzebnych sytuacji i wydarzeń? Spytała z nutką ironii i irytacji. Ruszyła swoim nierównym tępem na przód.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Nie odpowiedzial. Przygotowal Sachela do drogi. Cos mu cicho mruknal i usadowil sie w siodle. Ruszyl za elfka...

Na sciezce znow pojawila sie para jezdzcow. Jechali niespiesznie. Byli daleko od brzegow lasu, wiec otaczaly ich juz rozrosniete, wiekowe drzewa i dosc gesty podszyt. Z grzbietow koni bylo widac spory kawalek okolicy. Slyszeli spiew i nawolywania ptakow, czasem dostrzegli jakas drobna lesna zwierzyne.
Sciezka co jakis czas delikatnie skrecala to w jedna to w druga strone, wiec nie dalo sie zobaczyc zbyt dlugiego jej odcinka. Wiekszosc odglosow niosla sie daleko...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Gia jechała w ciszy co nie często jej się zdażało. Patrząc gdzieś w dal machinalnie głaskała wierzchowca po złotej sierści. Drugą rękę miała zwieszoną gdzieś z boku. Nie trzymała konia za wodze. Wisiały tylko skrócone małym węzłem, a kłębie ogiera.

Wilga szedł swoim ulubionym tempem. To szybko to wolno. Chwilami lekko podbiegając, to się zatrzymując i wąchając coś z zaskoczeniem w różnokolorowych oczach. Jego uszy strzygły na wszystkie strony rejestrując dokładnie okolicę. Zbierając z otoczenia każdy jej odgłos.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Sachiel dla odmiany nigdy nie mogl nauczyc sie dziwnego sposobu poruszania sie Wilgi. Za to nauczyl sie nie oddalac od niego idac rowno. Badal zmyslami otoczenie jakby znudzony spokojem lasu.

Biren jak zwykle odruchowo co jakis czas sie rozgladal. Nic nie mowil.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Za którymś zakretem koń elfki zaczął głośno rżeć i iść bardzo szybko. Gia wiedziała już doskonale oco chodzi. Zawsze wyczuwała jego zachowania. Teraz wyraźne dla niej były jego znaki. Czuł inne konie. Nie jednego... ale też nie kilkanaście. Wyrywając do przodu wiedziała, że raczej się ich nie boi... ale jego ciekawość. Wstrzymywała go mocno. Słowa nie pomagały więc chwyciła wodze. Nie mogła zachowywać się cicho. Wilga wyraźnie się z tym nie krył. To przez te trzy dni w stajni... mruknęła do siebie, pogardliwie elfka.

Za którymś zakrętem z kolei przed nimi ukazały się dwa konie wchodzące właśnie w kolejny zakręt. Pierwszy wierzchowiec był czarny, a drugi siwy. Oba konie były wysokie i szczupłe. Pierwszy różnił się od drugiego tylko tym w osiodłaniu, że pod siodłem miał żółtą płachtę z fioletowymi zakończeniami i jakimiś runicznymi napisami u dołu. "Szata" zapinana była z przodu na piersi konia i i tyłu pod ogonem. Kończyła się kilka centymetrów od końca końskiego brzycha. Na jego wodzach również był identyczny, wąski kawałek materiału. Na czarny siedział jakiś mężczyzna w czarnej pelerynie bez kaptura. Z daleka było tylko widać jego krótkie włosy i dwa siwe pasy po bokach. Na drugim koniu siedział najprawdopodobniej również mężczyzna. Miał na sobie jakąś bardzo ciemno purpurową bluzę z kapturem mocno naciągniętym na głowę, tak że nie było widać jej wcale. Spodnie miał ciasne i czarne. Buty również czarne do kolan, wiązane po zewnętrznych stronach z lekkim obcasem i srebrnymi, przybrudzonymi dość mocno ostrogami okrągłymi. (Takie nie raniące koni) Bluza też była dość mocno opięta na kształtnym torsie, przez który przechodziły dwa pasy na krzyż. U pasa, z każdego boku wisiała katana z purpurową rękojeścią. Widać było, że są podróznikami. Konia miały juki i różne zawiniątka. Jechali milcząc. Lub zamilkli usłyszawszy odgłosy tuż za nimi.


Elfka wpatrzyła się w zad siwka... dostrzegła w nim wybielony, prawie niewidocznie znaczek... zerknęła na zad Wilgi... tak... no proszę banita... przeszło jej przez myśl.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Sachiel tez cos wyczul, ale byl bardziej nieufny. Nie przyspieszyl tempa, a Biren go nie poganial, wiec ujrzal jezdzcow nieco pozniej. Przyjarzal sie jak zwykle nieufnie i uwaznie temu co mogl dojrzec. Klopoty czy towarzystwo? - zapytal siebie w duchu i dodal - Ech.. nie mam ochoty na zadne z tych...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Na następnym zakręcieWidać było już dojrzałą twarz człowieka z kozią bródką i lekkim wąsem. Na sobie miał czarną koszulę, która miała dość wysoki postawiony pionowo kołnierz. Na szyi miał jakiś grubszy łańcuszek niknący gdzieś pod poszulą. Na rękach miał bandaże "wzmacniające", które kończyły się tuż przy palcach, a z drugiej strony gdzieś w 1/4 ręki. Jeden był żółty (prawa ręka), a drugi fioletowy. Na lewej ręce miał trzy pierścienie, dwa miały niewielkie, fioletowe klejnoty. Koszulę miał przepasaną w pasie żółtą i fioletową szarfą, których końce były dość długie i zwisały z lewej strony. Spodnie i buty były również czarne, identyczne jak te, które miał drugi jeździec. Oczy pierwszego jeźdzca były lekko fioletowawożółte... nienaturalne, aczkolwiek wyglądem i postawą reprezentował książkowego człowieka średniego wzrostu. Drugi jeździec był mniej więcej tego samego wzrostu, ale miał masywniejszą budowę ciała. Jego twarz całkowicie była skryta w cieniu. Na szyi również widoczny był łańcuszek. Na rękach miał aż do łokci czarne, skórzane rękawice kończące się w połowie palców. Przy szerokim pasie miał dwa sztylety.

Gia już chcąc nie chcąc dojechała blisko. Raz po raz zdenerwowany Wilga sięgał zębami zada siwka, a ten oddawał mu kopytami na co ogier reagował parskaniem i tupaniem w miejscu. Zakapturzony jeździec nie odwracał się. Drugi zerkał co jakiś czas to na Gię to na Birena gdzieś dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Obserwowal niecodzienna scene. Byl na granicy wybuchniecia smiechem, ale cos go powstrzymywalo. Spokojnie i niespiesznie zblizal sie do grupki.
Nie mial ochoty na spotkania z obcymi, ale zachowanie Wilgi nie pozostawialo mu wyboru.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Wybacz... powiedziała przed siebie zza zębów ściągając ponownie wodze Wildze. Po chwili ze zdenerwowaniem skręciła w las. Jechała dosłownie obok ścieżki. Wilga zają się omijaniem drzew.

Gdy tylko zjechała obok, odwrócił się w jej stronę jeździec na siwku. Zerknął na zad ogiera i dziwnie się poruszył. Dokąd? Jego głos był bardzo cichy... wydawał się dość mroczny i miał jakiś taki metaliczny pogłos.
Gia jakby w ogólę się go nie obawiała, spoglądała tylko ze strachem w oczach na pierwszego jeźdzca... kolory były domenami magów często i choć nei czuła od niego żadnej energii coś nei pozwalało jej się rozluźnić. Zerknęła na zakapturzonego jeźdzca. Nie wiadomo... odszepnęła jakby nie chciała zakłócić ciszy temu na czarnym koniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Ciagle trzymal sie z tylu patrzac na plecy trzem postaciom przed nim. Narastalo w nim wrazenie, ze to nie jest dobre spotkanie. Pochylil sie nad szyja Sachiela i cos do nigo cicho powiedzial. Nie zmienial tempa trzymajac stala odleglosc.. Nie wiedzial co wlasciwie ma zrobic. I nie chcial nic robic...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Krajobraz nieco zaczął się zmieniać. Ścieżka nawet nie wiadomo w którym momencie rozmuła się lub skurczyła tak, że teraz błądzili między...? Drzewa... drzewa z każdym krokiem stawały się coraz większe i wyższe. Gdzieniegdzie dookoła z ziemi zaczęły "wyrastać" ogromne okrągłe kamienie. Korony drzew były jakby... spłaszczone tworząc nad nimi dach nieprzepuszczający żadnego światła od nieba. Zrobiło się ciemno i ponuro... chuczały sowy, raz poroz coś obko nich przebiegło. Konie były spokojne. Tylko Wilga bez przerwy wystraszony jakimś leśnym odgłosem rżał cicho i przebierał nogami. Było chłodno.

Jechali długo... w milczeniu, ale razem. Zaczęło się robić naprawdę ciemno. Zupełnie ciemno. Zdawałoby się, że jest już środek nocy... ale całkiem możliwe, że jest wczesny wieczór tylko korny drzew pozorują inną porę doby. Do lasu wdarłą się gęsta mgła. Wszyscy poczuli zmęczenie. Kolorowy jeździec zatrzymał się. Rozejrzał. Drugi wskazał ruchem ręki małą polankę bez kamieni. Gdy ten pierwszy odjechał, drugi podjechał do Gii. Zatrzymamy się... nic nie widać, robi się chłodno, a w powietrzu wisi najwyraźniej coś niedobrego. Wiem, nie znamy się, ale przynajmniej wrazie czego w czwórkę łatwiej brać warty, bądź ochronić się przed hordą wilków. Oby tylko wilków... szepnął z pod kaptura i odjechał. Oboje zsiedli i zaczęli się przygotowywać na postuj. Gia spojrzała na Birena.

Podjechała do niego blisko. Tego na siwym nie musimy się bać... to banita. Niby nie mamy żadnych kodeksów, ale żaden złodziej nie okradnie drugiego.. nie jest nas już dużo... nie takich "złodzieji". Nie mozemy pozwolić na to by prawo.. się nas pozbyło. Mówiła cicho pochylając głowę w stronę jego ramienia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arendil
Admirał


Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: MyOwnWorld

Gdy okolica zaczela sie zmieniac, zmusil sie do zachowania spokoju. Caly czas milczal. Na slowa banity odruchowo sie rozejrzal i poprawil miecz na plecach.

Pochylil sie zeby dobrze ja slyszec. Dobra. Nie mam nic przeciwko. W grupie razniej Mowil troche sztywno A co z tym drugim?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muszu
Mistrz Gry :3


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/10

Nie wiem... ale trzyma z banitą... dodała po cichu z nadzieją i "niewinnością" w głosie jakby chciała sama siebie uspokoić. Odwróciła się i zsiadła z konia. Podeszła do Arendila i na chwilę podskokiem wszła na zad Sachiela i pod pretekstem przytulenia się do Birena szepnęła mu ledwo słyszalnie... Ten banita... mam wrażeni, że obawaia się Ciebie. Może czuje to samo co.. ja przed jego towarzyszem. Zeszła. Poprowadziła Wilgę za sobą w stronę obcych.

Kolorowy mężczyzna siedział już na polance oparty o jedno drzewo. Pod sobą miał koc i śpiwór. Miał skrzyżowane nogi, a w rękach trzymał jakąś starą książkę. Wertował ją szybko. Drugi mężczyzna klęczał na środku próbując rozpalić ogień na trzy sposoby... kiedy i krzesiwo zawiodło cisnął nim o ziemię ze złością. Wilgoć... warknął sam do siebie. Rozłożył swoje "posłanie" blisko towarzysza. Usiadł i chwycił rękoma za brzegi kaptura, ale jakby zawachał się zerkając w stronę obcych. Kolorowy na chwilę przestał wertować książkę. Zarknął neutralnie to na Gie i Birena to na towarzysza. Po chwili wrócił do wertowania księgi. Drugi jeździec nie zdjął kaptura.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gdzies w lesie..
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 73  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi